Kondycja rzepaku ozimego jest obecnie bardzo różna. Nierównomierne wschody roślin, spowodowane przede wszystkim zbyt dużym przesuszeniem gleby oraz znikomymi opadami deszczu w trakcie siewów, doprowadziły do dużych różnic w rozwoju rzepaku. Chcemy podzielić się naszą wiedzą oraz wieloletnim doświadczeniem, i przedstawić Wam propozycję prowadzenia plantacji, dostosowaną do tegorocznych warunków. Zapraszamy do czytania!
Znajdujemy się w momencie, w którym większość z Was wykonała już z pewnością zabieg zwalczający szkodniki. Patrząc na presję ich występowania tegorocznej jesieni podejrzewam, że nie był to jednorazowy wyjazd w pole. Spośród wszystkich gatunków, które możemy na rzepakach spotkać jesienią w tym roku przeważały zdecydowanie pchełki (głównie rzepakowa). Nie oznacza to oczywiście, że pozostałych szkodników nie było. Niejednokrotnie widziałem na lustrowanych plantacjach objawy żerowanie larwy śmietki kapuścianej, a koleżanki i koledzy przesyłali z „terenu” zdjęcia żerowania m.in gnatarza czy miniarek. Jak to wyglądało u Was? Ciekaw jestem Waszych spostrzeżeń i obserwacji, podzielcie się nimi proszę w komentarzach pod postem. Dodatek środka owadobójczego do kolejnych zabiegów, które będziecie jeszcze wykonywać na swoich plantacjach to z całą pewnością bardzo dobry pomysł.
Na większości plantacji, szczególnie tych posianych w terminie, wykonano także zabieg fungicydowy. Czy mimo braku wody w glebie istnieje zagrożenie chorobami grzybowymi? Niestety tak, co widać już na najstarszych liściach rzepaku, na których pojawia się Phoma (sprawca suchej zgnilizny roślin kapustnych). Dosyć często widziałem w tym roku także mączniaka rzekomego, którego objawy najczęściej obserwujemy na spodniej stronie blaszki liściowej. To charakterystyczny szaro-biały nalot. Dlaczego mimo, wydawałoby się, niesprzyjających warunków te infekcje występują? Do zarodnikowania i zakażenia rośliny nie potrzeba dużej ilości wilgoci, ot chociażby tyle ile wydziela się wraz z poranną rosą. W momencie, gdy na plantacji znajdują się zarodniki (w wyniku np. uprawy rzepaku w monokulturze lub sąsiedztwa z polem, gdzie uprawiano rzepak) nietrudno o infekcje chorobową.
Jestem świadomy, że bardzo często ważniejszym powodem dla którego wykonuje się jesienny zabieg fungicydem jest odpowiednia regulacja wzrostu. Zresztą wiele firm swego czasu przykładało bardzo dużą wagę do tego zagadnienia, lekceważąc trochę problem chorób grzybowych. Wybierając preparat do zabiegu pamiętajcie proszę, aby wykazywał on silne działanie grzybobójcze! Przykładem takiego fungicydu jest na pewno Brasifun 250 EC, który zawiera substancję czynną tebukonazol – bardzo dobrze zwalczającą, ale także zabezpieczającą rzepak przed chorobami. Ponieważ jest to substancja z grupy triazoli, to wykazuje również wpływ na regulację pokroju rośliny, szczególnie jeżeli zabieg wykonamy w fazie 4-6 liści właściwych. W momencie jesiennej wegetacji powinniśmy zastosować ok. 200g tebukonazolu, co odpowiada dawce 0,75 l/ha Brasifunu. W tym roku, ze względu na wspomniane wcześniej duże różnice we wzroście rzepaku wielu plantatorów zastanawia się nad terminem wykonania zabiegu. Jedne rośliny znajdują się już w stadium 6. liści, inne ledwo wykształciły dwa liście właściwe. Co zrobić? Zdecydowanie patrzeć na te rzepaki, które stanowią większość na polu. Nie czekajcie, aż wszystkie rośliny będą miały minimum cztery liście, ponieważ te większe osiągną fazę, w której nie wpłyniemy już na regulację szyjki korzeniowej. Interesuje nas większość roślin, ponieważ to ona będzie tworzyła plon. W przypadku, gdy macie silnie rozwiniętą plantację dobrym pomysłem jest dodanie do Brasifunu np. chlorku chloromekwatu. Już dawka ok. 0,3 l/ha jako dodatek do fungicydu pomoże dobrze wyregulować większe rzepaki.
Nie wiemy jaka pogoda czeka nas w najbliższych tygodniach. Jeżeli będzie ciepło, a dodatkowo rzepak dostanie trochę wody z nieba, to możemy spodziewać się intensywnego wzrostu. Na części plantacji taki scenariusz na pewno jest mile widziany ze względu na opóźnienia w rozwoju, na pozostałych będzie wymagał kolejnej Waszej interwencji w postaci wjazdu na pole z opryskiwaczem. W następnym wpisie chciałbym zresztą poruszyć problem słabszych plantacji, i odpowiedzieć na bardzo często pojawiające się pytanie – jak pomóc tym roślinom? Na ilość opadów wpływu nie mamy, ale za to mamy wpływ na to, co podamy roślinie przez liście. Głód roślin to problem w tym sezonie bardzo złożony, i mocno zależny od ilości wody w glebie, której na większości plantacji jest zdecydowanie za mało. Na szczegóły zapraszam za kilka dni.